Zwariowany dzień. Zdanie zmieniam częściej niż niezdecydowana kobieta (umm, czy to zdanie ma sens?). Właśnie to niezdecydowanie towarzyszyło mi podczas podjęcia decyzji o kim będzie dzisiejszy post. Ostatecznie doszłam do wniosku, że powinnam zachować jakąś równowagę w tym szaleństwie, więc postawiłam na polską, spokojną alternatywę.
Mówią, że Łódź brzydka jest, ale na szczęście o talencie nikt nie wspominał, bo bym musiała krzyknąć weto! Daniel Spaleniak pochodzi z Kalisza, mieszka w Łodzi, a talent to chyba importował, bo jak coś polskiego może brzmieć tak hipnotyzująco? A jednak! Aż duma rozpiera.
Na SoundCloud Daniel opisał siebie jako I'm a man who likes playing guitar, that's all. Ta skromność doskonale opisuję muzykę jaką tworzy. Jest spokojna, hipnotyzująca i pachnie Skandynawską florą.
Na początku twórczość Daniela ograniczała się głównie do zabawy z melodią, z czasem dołączył magiczny, basowy wokal, który możecie podziwiać w "My name is wind". Często podkreślam zgrzyty gitary akustycznej, tym razem jednak chropowaty głos Daniela przejął pałeczkę. Dodatkowy bas w wokalu wzomniony jest przez basowe tło. Zdecydowanie mój swiat. Jak dla mnie ta muzyka po prostu oddycha. Niby szorstka, a delikatna w uszach.
PS Debiutancki album Dreamers ujrzał już światło dzienne. Całość możecie posłuchać na Spotify.
W końcu nadrobiłam. Jest mi tak źle, że ostatnio nie miałam ani chwili na muzykę. Mam milion nowych płyt do nadrobienia, a teraz jeszcze znalazłaś tego Gościa :< Oczywiście go kocham.
OdpowiedzUsuńMuzyka poczeka :) z podobnych brzmień możesz sobie dodać do listy Fismoll oraz Fink
Usuń