wtorek, 22 lipca 2014

Pop from a good land

Przesłodzony pop często mnie irytuje i pewnie większość z Was zdążyła to już zauważyć, ale jak zawsze musi być wyjątek potwierdzający regułę. Dziś w prawdzie nie będzie tak słodko, ale będzie pop i to ze Skandynawii. 

Pochodząca z Danii, utalentowana blond piękność to Nanna Øland Fabricius (Oh Land). Wokal iście stworzony do śpiewania popowych piosenek, ale poprzez ciekawe aranżacje nie jest monotonnie i piosenki Oh Land naprawdę przyjemnie się słucha. Również dodanie elektroniki na drugim planie sprawiło, że utwory z łatwością przypadły mi do gustu. Możliwe, że Nanna talent muzyczny miała zapisany w genach, gdyż zarówno mama, jak i ojciec mieli co nieco wspólnego z muzyką. Oh Land zdcydowała się na karierę muzyczną, ponieważ doznała urazu kręgosłupa, który przekreślił jej szanse w świecie baletu.  

Pierwsza płyta Oh Land (2011) to mieszanka utworów indie pop, z cudownie pozytywną energią jak "Sun of a Gun" czy "Wolf and I", dreamy ballady jak "Perfection" lub "Lean". I naprawdę nie wiem w czym leży magia tej płyty, bo spokojnie bym mogła polecić Wam każdą piosenkę. 
Dwa lata później pojawił się krążek Wishbone, który oprócz wesołego pop'u i ballad posiada także utwory, w których można usłyszeć elementy rapu, jak na przykład w kawałku "My Boxer". Gdy zacznę słuchać Oh Land, to za każdym razem rozkoszuję się inną piosenką. Naprawdę żałuję, że nie udało mi się dotrzeć na jej koncert w 2013 roku. Mam nadzieję, ze szybko wróci (w końcu moje przeczucia mają dużą sprawdzalność).




Nowy album związany był również ze zmianą image'u, jak widać nawet w siwo-niebieskich włosach można ładnie wyglądać, a talent i tak został utrzymany na dobrym poziomie. "Renaissance Girls" uwielbiam za tekst, za teledysk i chyba dlatego, że miliony lat temu brałam udział w konkursie historycznym związanym z renesansem, najwidoczniej mam teraz skrzywienie. 


1 komentarz: