Dziś się nieco rozpiszę, w końcu TRUST to mój ulubiony zespół z Kanady, więc ma specjalne przywileje. ;) Muzyka jaką tworzy TRUST (obecnie Robert Alfons), można bez problemu wpisać na listę używek (ale legalnych i niepowodujących problemów zdrowotnych). Parę utworów wystarczy, żeby poczuć się... inaczej.
TRUST to dziecko kanadyjskiego miasta Toronto, grający synthpop w wersji dark. Z początkami powstawania zespołu związana jest Maya Postepski - perkusistka Austry (więcej o tym zespole możecie poczytać tutaj). Ten elektro-gotycki duet stworzył jedną z moich ulubionych płyt -TRST, którą posiadam w wersji namacalnej i która zresztą posiada iście przepiękną okładkę (TRST okładka). Z ciekawostek mogę dodać, że krążek był nominowany do JUNO Awards (kanadyjskie nagrody muzyczne) w kategorii 'najlepszy album elektroniczny'.
Znajomość z zespołem zaczęłam prawidłowo, bo od ich pierwszego singla "Candy Walls". Utwór 'najwolniejszy elektronicznie', ale niski głos Alfonsa robi swoje. Reszta piosenek z albumu, aż się prosi o umieszczenie na jakiejś party playliście. Syntezatory, energiczne beaty oraz 'space melody' idealnie współgrają z głebokim, od czasu do czasu mruczącym, wokalem.
Znajomość z zespołem zaczęłam prawidłowo, bo od ich pierwszego singla "Candy Walls". Utwór 'najwolniejszy elektronicznie', ale niski głos Alfonsa robi swoje. Reszta piosenek z albumu, aż się prosi o umieszczenie na jakiejś party playliście. Syntezatory, energiczne beaty oraz 'space melody' idealnie współgrają z głebokim, od czasu do czasu mruczącym, wokalem.
Okazji żeby zobaczyć TRUST będzie aż trzy w tym roku. W Warszawie 9 maja w klubie Basen (zmiany ze względu na przesieniesie FreeFormFestival na październik, info z biletami pojawi się w poniedziałek) oraz w czerwcu: w Krakowie (bilet zakupiony^^) i Poznaniu. Jak mi zdradził Robert, koncerty promujące pierwszy krążek zespołu, które odbyły się w Polsce, wyjątkowo zapadły mu w pamięć. Uważa je za jedne z najlepszych spośród całej trasy i generalnie uwielbia grać w Polsce, także... będzie się działo!
Tym razem Kanadyjczyk przyjedzie do Polski ze swoim drugim albumem Joyland, który szczerze powiedziawszy robi na mnie mniejsze wrażenie. Nie wiem czy to dlatego, że Maya odeszła, czy z jakiś innych powodów, ale jak dla mnie elekronika została, natomiast element "dark" gdzieś się częściowo zapodział. Wartymi uwagi są na pewno "Four Gut", "Incabod", który się z czasem rozkręca, "Peer Pressure", "Capitol" i najlepszy moim zdaniem utwór "Rescue, Mister".
Jeśli ktoś nie wie, to się zaraz dowie, ale te trzy ostatnie piosenki już wcześniej ujrzały światło dzienne. Kto mnie dobrze zna, ten wie, że moje umiejętności stalkowania ludzi i wyszukiwania informacji nie mają granic. Robert Alfons, a tak naprawdę Robert Hiley, nagrał kiedyś album w zupełnie innym stylu, dlatego Hileya pieszczotliwie nazywam "wyjce kanadyjce", gdyż piosenki są powolne, jest dużo fortepianu, dominują wysokie dźwięki wokalu. Osobiście mam słabość do drugiej części płyty, którą możecie sobie z ciekawości posłuchać pod tym linkiem. Tak więc piosenki z młodości ładnie podrasowano i teraz stanowią tą lepszą część Joyland.
A na zakończenie tego postu utwór, którego nie mogę się doczekać, żeby usłyszę w wersji live!
Pierwszy komentarz bez czytania KOCHAM TRUSTÓW!!!!!!!!!! Ok, idę czytać :D
OdpowiedzUsuńShoooooooooooom *________* nie powiem nic nowego, kocham TUSTÓW <3
OdpowiedzUsuńlove is in the air <3 ;D
Usuń