niedziela, 19 stycznia 2014

Pop przesiąknięty soul'em

Wiele muzycznych magazynów wymienia Johna Newmana jako obowiązkowego artystę, którego należy/ powinno się/ trzeba zobaczyć live w 2014 roku. Prawdę mówiąc, podpisuję się pod tym i z chęcią bym się przeszła na jego koncert. John jest młody i niesamowicie utalentowany, a jego rytmiczne, popowe kawałki, naprawdę z łatwością wpadają w ucho.

John Newman, urodził się w 1990 roku w Anglii, dlatego też automatycznie trafia na moją listę 'Młodzi, a zdolni'. John jest na dodatek ambitny i zaangażowany w to co robi. Sam bowiem pisze teksty swoich piosenek, tworzy ich remiksy, pisze scenariusze teledysków, a nawet projektuje własne ubrania. 

Początku jego kariery należy się doszukiwać we współpracy z Rudimental. Nagrali razem dwa utwory "Feel the love" oraz "Not giving in". Ten pierwszy dość szybko stał się numerem #1 na brytyjskich listach przebojów. 

Newman jest właścicielem naprawdę bogatego głosu. Tworzy głównie utwory pop'owe, a jednak potrafi dodać niesamowite soulowe brzmienia, które sprawiają, że jego muzyka staje się oryginalna (porównując z tym, co obecnie możemy znaleźć na rynku muzycznym). Słuchając "Stay the night" naprawdę czuję się jakbym powróciła do lat 60-tych. Ten kawałek jest wręcz przesiąknięty soulem! (Ktoś chciał chyba brzmieć jak Otis Redding i chyba temu komuś się udało ;))


W październiku 2013 roku Brytyjczyk wydał swoją pierwszą płytę Tribute. Znajduje się na niej mnóstwo popowo-soulowych utworów, wliczając bardzo rytmiczny singiel "Love me again" oraz "Cheating". To co cieszy mnie najbardziej to fakt, iż John świetnie brzmi na żywo...a jak wiemy, różnie z tym bywa. Także, wracając do słów rozpoczynających ten post. Tak, John Newman zdecydowanie trafia na moją listę 'must seen live', więc jakby ktoś szukał towarzystwa na koncert, to polecam się. :D






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz