czwartek, 19 czerwca 2014

Ocieplanie klimatu

photo: Shanna Fisher
Co powiecie na krótką wycieczkę do Connecticut? Cóż, w sumie to nie macie wyjścia. ;) Lia Ices (właściwie Lia Kessel), to kolejna przedstawicielka muzyki z rodzaju: kocyk + herbata/wino. Osobiście chętnie sięgam po muzykę, której głównym atutem jest wokal, a oprawa muzyczna, czy to gitara, czy fortepian, jest jedynie przyjemną otoczką.  

Lia jest często porównywana, przez krytyków, do artystów takich jak Cat Power czy Kate Bush, jednak wciąż Lia pozostaje poza światem komercyjnym ... i w sumie może i lepiej, bo ma to swój urok.


Moja przygoda z Lią zaczęła się od jej drugiej płyty Grown Unknown, a konkretnie od kwałka "Little Marriage". Wciąż jest to moja jedna z uubionych piosenek, gdzie w genialny sposób wykorzystano róznego rodzaju grzechotki, tamburny, cymbałki i pstrykające palce, a to wszystko zwieńcza wysoki i intrygujący wokal. Warto dodać, że magazyn Pitchfork, który często jest bezlitosny, gdy przychodzi do recenzjonowania nowych albumów, dał temu krążkowi wysoką notę 7.2/10.




W dorobku Amerykanki znajdują się na razie dwa albumy, ale zmieni się to 16 września -premiera płyty Ices, z której możemy posłuchać już pierwszego singla zatytuowanego "Thousand Eyes". Moje uszy stwierdzają, iż Lia lubi eksperymentować i każda płyta wnosi coś nowego. Po przesłuchaniu wyżej wspomnaniego singla,  mam wrażenie, że ta nowa płyta będzie znacznie pogodniejsza i możliwe że kocyk okaże się być zbędny. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz