środa, 6 sierpnia 2014

Handful of sounds

Po dość aktywnym tygodniu w górach przyszła pora nadrobić blogowe zaległości. Nie bójcie się, nie zamierzam dziś pisać o muzyce góralskiej i pochodnych, ale o czymś zupełnie przeciwnym. O tym że Kanada jest jedyna w swoim rodzaju chyba nie muszę przypominać. Jako amerykanista uważam, że kraj Innuitów doskonale sobie radzi z elektroniką, a kanadyjka ukrywająca się pod pseudonimem Grimes (Claire Boucher) jest tego kolejnym potwierdzeniem.

Artystyka dość szybko stworzyła swój własny styl. Również krytycy muzyczni, zaliczają go do mocno nietypowych. Klimaty Grimes to syth-dream pop i dark wave. Co ciekawe, wpływ na jej twórczość rozpoczyna się wśród zespołów rockowych, elektronicznych, przechodzi przez R&B i hip-hop, a kończy na k-pop'ie... i muzyce średniowiecza. (W sumie jakbym była piosenkarą, to w moim przypadku chyba byłoby podobnie, ale bez tej średniowieczności. Na szczęście nie mam dobrego głosu i instrumenty również są mi obce). 

Jednak jak bardzo kocham Kanadę, to niektóre kawałki Grimes ciężko przez me muzyczne gardło aka uszy przeszły. Mimo to uważam, że ostatnia płyta Visions (2012) jest naprawdę warta przesłuchania. Żeby Was nie zniechęcić to dodam, że do niektórych piosenek, dość szybko się przekonałam. Polecam zacząć od singli "Oblivion" oraz "Genesis".


Niedawno do sieci trafił kawałek "Go". Grimes piosenkę napisała dla Rihanny, jednak ta ją odrzuciła. Żeby utwór się nie zmarnował, kanadyjka wykazała się ekonmicznymi zdolnościami i sama go wykonała. Odbiega on raczej od stylu, z którego Grimes jest znana, ale mimo to, stanowi łakomy kąsek. (za pierwszym razem byłam mocno rozczarowana, akceptacja przyszła z czasem). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz